piątek, 1 marca 2019

Ze starej fotografii (cz. II)



        Grażyna wbiegła z powrotem do środka i szybkim krokiem ruszyła w stronę stolika, przy którym zostawiła torebkę.
           Przy stoliku siedziało już trzech młodych mężczyzn, którzy na widok Grażyny jak na komendę urwali rozmowę. Z ciekawością obserwowali jak dziewczyna podchodzi i sięga nieśmiało po torebkę. Gdy odwróciła się by odejść, jeden z nich złapał ją za łokieć.
- Pilnowaliśmy cały czas twojej zguby, więc może wypadałoby powiedzieć dziękuję?- zagadnął jeden z nich, przyglądając jej się świdrującym spojrzeniem.
- Albo dać buzi buzi?- zaproponował kompan, śmiejąc się rubasznie.- To byłoby najlepsze podziękowanie!
          Grażyna poczuła jak palą ją policzki. Stała jak wryta, kompletnie nie wiedząc co powiedzieć. Próbowała wyszarpnąć rękę z mocnego uścisku.
- Dziękuję.- wyszeptała, patrząc w bok.
    Gdy usłyszała salwy śmiechu, miała ochotę zapaść się pod ziemię.
- Taaaak…- chłopak nie wypuszczał jej ręki z żelaznego uścisku i uśmiech nie schodził z jego twarzy.- Pocałunek to będzie najlepsza nagroda za nasze wysiłki. Chodź najpierw do mnie, ja całuję najlepiej!- przyciągnął ją do siebie.
          Grażyna gwałtownie szarpnęła się do tyłu i odchyliła głowę w tył. Wolną ręką zamachnęła się i wymierzyła chłopakowi siarczysty policzek.
          W jego oczach najpierw pojawiło się zaskoczenie, a zaraz potem gniew i wściekłość. Złapał ją i wykręcając jej rękę do tyłu znów przyciągnął do siebie.
- Taka jesteś odważna? Zobaczymy jak…
- Puść ją.
           Grażyna zaskoczona odwróciła głowę i spojrzała wprost w pochmurną twarz Marka. Stał kilka kroków od niej, w podkasanej do łokci koszuli, nadal trzymając w dłoni kufel z piwem. Uznała w duchu, że nawet w takiej sytuacji jest zabójczo przystojny.
- A bo co?- chłopak trzymający ją za rękę był nie mniej zaskoczony.- To nie twoja sprawa, spadaj.
- Ty spadaj.- Marek nie odrywał wzroku od trzymającego Grażynę chłopaka.- Ale już.
- To moja laska, patrz.- chłopak uśmiechnął się głupio i pochylił się, próbując pocałować Grażynę. Odwróciła się z obrzydzeniem.
- Już cię tu nie ma, zjeżdżaj!- Marek podniósł głos.- Mam ci pomóc?
- Dobra, dobra.- chłopak ugodowo podniósł ręce do góry.- Pożartować nie można? Znikamy, robi się… Chodźcie chłopaki…!
         Gdy odeszli, Grażyna drżącą ręką poprawiła sukienkę, wzięła do ręki nieszczęsną torebkę i założyła na ramię. Ściskając nerwowo w palcach jej pasek uśmiechnęła się nieśmiało do swego wybawcy.
- Nie wiem jak mam ci podziękować…
- No ja też nie wiem.- zażartował z uśmiechem.- Marek.- przedstawił się.
- Grażyna.- serce jej zatrzepotało, gdy wziął w rękę jej drżącą dłoń.
- Czym wracasz do domu?- odprowadził ją do wyjścia.
- Z koleżankami.- rozejrzała się po parkingu przed lokalem w poszukiwaniu Brygidy. Zajście sprzed chwili spowodowało, że poczuła się wykończona nerwowo.
           Gdy zobaczyła koleżankę stojącą przy aucie razem z ojcem pomachała do nich i odwróciła się w kierunku Marka.
- Dzięki wielkie jeszcze raz.- uśmiechnęła się słabo, klnąc się w duchu na brak jakiegokolwiek polotu w wypowiedzi. Normalnie powinna rzucić mu się na szyję lub czarować uśmiechem, trzepocząc uwodzicielsko rzęsami. Przez swoją nieśmiałość była w stanie jedynie wykrztusić z siebie skromne „dziękuję”
- Wystraszyłaś się ich?- spytał półgłosem, wkładając ręce do kieszeni.
- Trochę. Ale dzięki tobie przeżyłam.
- Daj spokój. Gdyby mnie nie było z pewnością znalazłby się jakiś inny rycerz by skoczyć tobie na ratunek.- zaśmiał się.
- Wątpię.- pokręciła głową, unikając jego wzroku.
- Naprawdę nie wierzę, taka piękna dziewczyna jak ty nie ma swojego rycerza?
- Ano nie ma.- Grażyna poprawiła zsuwającą się z ramienia torebkę.- Jeszcze nie.- podniosła głowę i rzuciła mu przelotne spojrzenie, kierując je zaraz potem w stronę Brygidy, która ręką dawała jej jakieś tajemnicze znaki.
             Marek spojrzał jej prosto w oczy, a potem podniósł wzrok ku niebu.
-  Graża, gdybyś nie była taka młoda nie miałbym najmniejszych skrupułów żeby porwać cię na konia, możesz mi wierzyć.
- Jestem za młoda?- nie wierzyła własnym uszom. Swoje siedemnaście lat uważała za szczyt dorosłości. Poza tym wyraźnie zasugerował, że mu się podoba!- Mam już siedemnaście lat! Skończone!- podkreśliła.
- Ach tak!- był wyraźnie rozbawiony.- Uważasz więc, że nie powinienem mieć żadnych oporów by się z tobą spotkać?
- Tego nie powiedziałam.- Grażyna poczuła, że na jej twarz wypełza rumieniec. Wyglądało na to, że mu się narzuca.- Przepraszam, muszę już iść, czekają na mnie. Jeszcze raz dzięki.
           Nie miała najmniejszego zamiaru kompromitować się i pytać o spotkanie. Miała swoją dumę, która kategorycznie zabraniała takich rzeczy.
           Odeszła szybkim krokiem, a stukot jej obcasów odbijał się echem w wieczornej ciszy, która w tej chwili raptownie zapadła.
            Po kilku sekundach Marek dogonił ją i położył rękę na jej ramieniu.
- Może będę tego za jakiś czas żałował, ale mam cholerną ochotę na spotkanie z tobą.- spojrzał jej głęboko w oczy.- Obawiam się, że bardziej byłoby mi żal gdybym tego nie zaproponował.
- Co w takim razie proponujesz?- uśmiechnęła się radośnie.
- Zawsze lubiłem konkretne dziewczyny.- kosmyk jej długich włosów owinął sobie na palec.- Co robisz jutro po południu?
            Grażyna była tak przejęta wydarzeniem w dyskotece i perspektywą następnego spotkania, że nie zrobiło na niej wrażenia narzekanie matki na jej późny powrót do domu ani też nadąsanie Brygidy, która oczekiwała obszernych relacji dotyczących rozmów z Markiem. Te Grażyna zamierzała zachować tylko dla siebie.
             Gdy następnego dnia matka dowiedziała się o spotkaniu, wpadła w panikę.
- Jesteś za młoda dla niego.- utyskiwała.- Powinien zabierać się za trochę starsze.
- Też tak mówił.- przyznała Grażyna.- Ale to ja go namówiłam.
- Ty?!- matka była zaskoczona.- Dziecko, on jest w takim wieku, że pobawi się tobą i cię zostawi, zobaczysz!
- Oj mamo…- Grażyna nie miała zamiaru się poddawać.- Tak strasznie mi się podoba!
- Podoba, podoba…- mruknęła matka.- Tego kwiatu to pół światu!
          Na randkę z Markiem Grażyna szła jak na skrzydłach. Gdy zobaczył ją ubraną w krótką sukienkę, z rozpuszczonymi długimi blond włosami i błyszczącymi z podekscytowania oczami, lekko zagwizdał z podziwem.
- Wiedziałem z kim się umówić, jestem szczęściarzem.- pocałował ją w rękę i objął w pasie.- Wyglądasz cudownie.
- Dzięki, tobie też niczego nie brakuje.
              Roześmiał się i podprowadził ją do swojego okazałego motocykla.
-To co, wskakujemy na mojego rumaka? Przejedziemy się?
- Czemu nie- zgodziła się.- Ty wybieraj kierunek.
- Wedle życzenia.- zapiął kask.
             Jedynym co ją zmartwiło, było to, że wyczuła od niego słaby zapach alkoholu. Przemknęło jej to przez głowę dopiero w momencie, gdy motocykl nabierał prędkości. Jednak to spostrzeżenie zaraz wyleciało jej z głowy, gdy z niego zsiedli, usadowili się na małej polance pod lasem i oddali się rozmowom i czułym spojrzeniom. Grażyna czuła, że jej miejsce jest obok Marka. I że ta chwila, szum lasu i śpiew ptaków są w tej chwili zarezerwowane tylko dla nich.


cdn...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz